.„Meczem nie wykorzystanych sytuacji przez wojskowych można by nazwać wczorajsze spotkanie dwóch liderujących zespołów III ligi Zawiszy i Gryfa Słupsk. Spotkanie, jak było do przewidzenia, wywołało rekordowe zainteresowanie spragnionych oglądania piłki w dobrym wydaniu, sympatyków futbolu w Bydgoszczy. I nie zawiedli się. Pojedynek był rzeczywiście interesujący i stał na dobrym II-ligowym poziomie” - obwieszczał sprawozdawca „Gazety Pomorskiej”. Zawisza miał dużo okazji bramkowych, lecz tylko jedną wykorzystał. Po okazjach jakie mieli Gabrych (dwa razy), Rzepka i Piotr Nowak bydgoszczanie powinni prowadzić już w pierwszej połowie. Pięć minut po przerwie odnotowano pierwszą groźną sytuację pod bramką Zawiszy, gdy z piłką minął się Brończyk. W 62 minucie po rzucie wolnym wykonywanym przez Kotasa głową strzelał Słomiński, jednak golkiper gości - Zbigniew Rybiński obronił. Później padła zwycięska bramka dla Zawiszy. Aby w pełni oddać atmosferę tamtych chwil, zacytujmy dziennikarza wyżej wspomnianej gazety: „W 67 min. Kibice złożyli po raz wtóry ręce do zasłużonych dla Zawiszy braw, tym razem szczególnie spontanicznie. Piękne podanie Ryszarda Drożdża przejął Paweł Straszewski, uderzył piłkę mocno, a bramkarz Rybiński wybił ją przed siebie. Do lobującej piłki wyskoczył Tadeusz Słomiński i uzyskał, jak się później okazało zwycięskiego gola, kto wie czy nie na wagę awansu”. Ostatnia teza dziennikarza okazała się prawdziwa. Do końca tego spotkania były emocje. Piotr Nowak przeprowadził jeszcze popisową akcję indywidualną, gdy ograł obrońcę i bramkarza, nie trafił jednak do bramki. Gryf mógł wyrównać, ale dwukrotnie zaimponował Brończyk,kiedy obronił w świetnym stylu uderzenia przyjezdnych (m. in. w 87 minucie z rzutu wolnego strzelał Bogdzia). Na innym meczu był z pewnością dziennikarz koszalińskiego „Głosu Pomorza”, który boiskowe wydarzenia zobaczył całkiem inaczej. Według niego do czasu straty gola przez słupszczan: „gra toczyła się przeważnie w środku pola i nie dochodziło do groźniejszych spięć podbramkowych". „W sumie dość szczęśliwe zwycięstwo Zawiszy, a zespół gości zgubiła gra na remis" - tymi słowami podsumował swoją pozbawioną zupełnie bezstronności relację.
Zmiana: wszedł Mariusz Modracki, lecz nie wiadomo kto opuścił boisko.
|