1976/1977: Olimpia Elbląg - Zawisza

Trener: Wojciech Łazarek.
Kierownik drużyny: Franciszek Wiśniewski.

Wojciech Łazarek

0 - 0

Wacław Starzyński 

Trener: Wiesław Gałkowski.
Kierownik drużyny: Czesław Brzechwa.

Wiesław Gałkowski

0-0

„Po bardzo dobrej grze Zawisza bogatszy o 1 pkt.”  - donosił w tytule „IKP”. Olimpia była niespodziewanym liderem tabeli po wysokiej wygranej 5:0 z koszalińską Gwardią. W związku z tym spotkanie wywołało duże zainteresowanie. Na trybunach nie zabrakło również kibiców bydgoskich. Reporter „Przeglądu Sportowego” Andrzej Seweryn tak postrzegał potyczkę: „Gospodarze rozpoczęli grę wyraźnie usztywnieni. Ich akcje były nieskładne, a ponieważ goście nie zamierzali uciekać się do bardziej finezyjnych zagrań, to i cały pojedynek z miejsca przerodził się w typową walkę o punkty. Dodajmy, że w ostrą i bezpardonową w czym celowali zwłaszcza wojskowi. Raz po raz interweniował nie tylko sędzia, ale i lekarz. Na szczęście obyło się bez poważniejszych kontuzji”. W 20 minucie Kierno z rzutu wolnego z około 25 metrów trafił w słupek. Tuż przed końcowym gwizdkiem sędziego bydgoszczan od utraty gola uratowała poprzeczka. Według korespondenta „Przeglądu Sportowego”  bydgoszczanie nie stworzyli zagrożenia pod bramką gospodarzy. Nieco inaczej poczynania „wojskowych” widział dziennikarz „IKP”, zdaniem którego bydgoszczanie przez cały kontrolowali przebieg wydarzeń na boisku i przeprowadzali kontrataki. Bliski zdobycia gola po przerwie był Surlit. Piłkarze Zawiszy „demonstrowali spokojną, dojrzałą taktycznie i dokładną grę” - zauważył. O ostrej grze nie wspomniał ani słowem. Coś nam się wydaje, że kompletny brak obiektywizmu zaślepił obu panów po piórze! „Nie bez wpływu na postawę piłkarzy Zawiszy był gorący doping licznej grupy jego kibiców. Niemal przez cały czas bardzo kulturalnie i żywiołowo zachęcali bydgoskich piłkarzy do gry” - chwalił fanów „wojskowych”, którzy pojechali do Elbląga dziennikarz wymienionej już gazety bydgoskiej.