1976/1977: Zawisza - Arkonia Szczecin

Trener: Wiesław Gałkowski.
Kierownik drużyny: Czesław Brzechwa.

Wiesław Gałkowski

3 - 0 (2 - 0)

Trener: Jan Kępa.
Kierownik sekcji: Zdzisław Szymański.

Zbigniew Czerwiński 18 k

Bogdan Nuckowski 39

Adam Kuryło 79

1-0

2-0

3-0

W związku z tym, że spotkanie „wojskowych" z pierwszej kolejki przeniesiono, był to pierwszy mecz Zawiszy w niebiesko-czarnych barwach. Nastąpił więc powrót do barw obranych ponad 30 lat temu! Nie był to występ „w nowych barwach" – jak to ujął – bydgoski korespondent „Sportu" Zbigniew  Smoliński. Nie wiadomo, czy fakt powrotu do tradycji miał wpływ na postawę bydgoszczan, ale w tym spotkaniu zaprezentowali dobre przygotowanie do sezonu. Gospodarze mogli wygrać wyżej. Dwa razy gości ratowały słupki, a raz piłkę z linii bramkowej wybił obrońca Stramik. W 12 minucie bramkarz Arkonii Kluczyk sfaulował szarżującego Nuckowskiego i sędzia zarządził „jedenastkę", wykorzystaną przez Czerwińskiego.  W 39 minucie Nuckowski odebrał piłkę Stramikowi i przerzucił futbolówkę nad golkiperem, który opuścił bramkę. Piłka znalazła się w siatce i  ten sposób Zawisza prowadził 2:0. Zdobywca drugiego gola, który wyróżniał się aktywnością asystował przy trzecim trafieniu dla „wojskowych", którego autorem był Kuryło. „Zawiszanie zaimponowali swobodą, nowoczesnym stylem gry. Częste prostopadłe podania zaskakiwały obrońców szczecińskich, a szybkie rajdy bocznych obrońców stwarzały dodatkową trudność dla defensywy gości” – zachwycał się wspomniany już Z. Smoliński. Na zakończenie relacji meczowej reporter „IKP” napisał: „I jeszcze jedna uwaga. Piłkarze Zawiszy wystąpili w meczu z Arkonią w nowych barwach. Grają obecnie w strojach niebiesko-czarnych. Trzeba jednak jak najszybciej pomyśleć o zmianie numerów na koszulkach, które w obecnej formie są prawie nieczytelne”. Po raz kolejny użyto zwrotu „nowe barwy". Podane tu przykłady wybitnie świadczyły o nieznajomości historycznych faktów przez dziennikarzy!  Jeżeli już mamy mówić o czymś nowym, to ten mecz zapoczątkował nowy rozdział w historii Zawiszy, bowiem w tamtych czasach niewiele (albo i żadnego klubu!) nie było stać na powrót do tradycji!