1961: Zawisza - Lechia Gdańsk

 

ZAWISZA
Bydgoszcz

Trener: Kristóf Scharle (Węgry).
Kierownik drużyny: Czesław Brzechwa.

Kristóf Scharle

I liga (ekstraklasa) - 9 kolejka
Bydgoszcz -
Stadion Wojska Polskiego, Al. 1 - Maja

Niedziela, 11.06.1961 - godz. 18:00

10 000

0 - 1 (0 - 1)

 

 

   

Jan Pawlik (Sosnowiec)

 
Lechia Gdańsk

Trener: Lajos Szolar (Węgry).
Kierownik sekcji: Brunon Boering.

Lajos Szolar

Henryk Rosiński
Jerzy Sułkowski
Hubert Fiałkowski
Ryszard Harmata
Józef Rembecki
Bronisław Szlinter
Waldemar Chmara
Bronisław Waligóra
Jan Góral
Kazimierz Frąckiewicz
Bogdan Szmyt

Zmiany:

Kazimierz Frąckiewicz > (46, Mirosław Ziółkowski)

 

0-1

Henryk Wieczorkowski 21

W 53 minucie arbiter przerwał mecz z powodu ulewnego deszczu. Gra została wznowiona dopiero po 37 minutach, gdy opady nieco się zmniejszyły. W pierwszej połowie mecz był wyrównany, jednak w drugiej części gry, kiedy murawa przypominała grzęzawisko, lepsi technicznie goście osiągnęli przewagę. W 18 minucie po błędzie Korynta „wojskowi” mogli prowadzić, ale Chmara spudłował. Trzy minuty później po kontrze Lechia zdobyła jedynego gola, przy utracie którego zawinił Rosiński, spóźniając się z interwencją. Atak Zawiszy był powolny, zawiedli również pomocnicy, a szczególnie Rembecki. Tylko obrońcy zagrali na zadowalającym poziomie. I chociaż piłka nożna jest grą zespołową, po meczu pisano przede wszystkim o występnie jednego piłkarza Zawiszy. Reporter Żołnierza Polski Ludowej" kpt. Zdzisław Jastrzębski porażki „wojskowych” upatrywał w pewnej dozie szczęścia sprzyjającego piłkarzom Lechii oraz – jak to nazwał – „niespodziewanych mankamentach” w jedenastce gospodarzy. Zacytujmy fragment sprawozdania: Przez 45 minut b. gracz Lechii – reprezentant Polski Kazimierz Frąckiewicz – albo statystował na boisku, albo uciekał od piłek, albo już jawnie oddawał usługi gdańszczanom. Wywołało to oczywiście burzliwe protesty wśród widzów, dla których nie ulegało wątpliwości, że psuje on swoim kolegom z zespołu wojskowych każdą akcję pod rząd. Jeden tylko człowiek, a był nim trener zawiszan K. Scharle, zdawał się tego nie dostrzegać i dopiero w trakcie przerwy zrezygnował z »dywersanta« wstawiając na jego pozycję Ziółkowskiego. Takiej postawy Frąckiewicza nie mógł pojąć instruktor Roman Szwajkowski, który w pewnym momencie nie wytrzymał nerwowo. Podbiegł do zawodnika i w ostrych słowach wykrzyczał, co o jego grze sądzą kibice Zawiszy. 16 czerwca we wspomnianej wyżej  gazecie ukazał się felieton Starego Kibica, który nadał mu wiele mówiący tytuł: „Dwunasty zawodnik Lechii". Felietonista pisał m.in.: Kierownictwo i koledzy orientowali się, iż Frąckiewicz za ileś tam tygodni pójdzie do cywila i w aureoli asa wróci do swojego klubu. Nikt nikogo do gry nie zmuszał, chociaż klub miał jak najbardziej uczciwe prawo wymagać od reprezentanta Polski i specjalnie... sytuowanego żołnierza pracy na rzecz klubu. Frąckiewicz zadeklarował swoją gotowość do gry. Zadeklarował, jak się okazało, po to, by w perfidny sposób osłabić kolektyw i zdradzić kolegów. Stał się on dwunastym zawodnikiem Lechii. Przegrywał pojedynki, sabotował, rozbijał wypracowane przez towarzyszy akcje". Ostro, bez ogródek, jak zawsze u „Starego Kibica”. Inne spojrzenie na postawę Frąckiewicza w meczu z jego byłym-przyszłym klubem zawarł kpt. Stanisław Lis. W artykule pt. Czy tylko Frąckiewicz zawinił..." dziennikarz pisał m.in.: Jest bardzo prawdopodobne, że Frąckiewicz zamierzał dać się mocno we znaki defensywie Lechii, aby w ten sposób podnieść swoją wartość w oczach działaczy i kibiców macierzystego klubu. Kiedy jednak wyszedł na boisko i stanął oko w oko z kolegami, kiedy ten i ów zawodnik z Lechii zaczął mu przygadywać, że spycha Lechię do II ligi itp., wówczas Frąckiewicz mógł się załamać, jego przedmeczowe zamierzenia i obietnice nie wytrzymały próby nerwów. W dalszych fragmentach kpt. Lis dostrzegał dalsze ważne aspekty: Wszystko to, co wyżej powiedziałem stanowi jednak tylko jedną stronę medalu. Jest wszakże bardzo prawdopodobne, że Frąckiewicz grał źle również dlatego, ponieważ przyszło mu walczyć przeciw Lechii, przeciw macierzystemu klubowi, do którego za kilka miesięcy powróci i którego barw będzie bronił przez wiele lat. W zaciszu klubowej  świetlicy Frąckiewicz mógł sobie nie zdawać sprawy z tego, jaką bierze na siebie odpowiedzialność. Jest przecież człowiekiem młodym i mało doświadczonym życiowo, a u młodego człowieka nierzadko ambicja bierze górę nad rozsądkiem. Bodźcem do gry dla Frąckiewicza było niewątpliwie to, aby »wykiwać« Korynta, aby pokazać kolegom z Lechii jaki to z niego »kozak«. Pod wpływem takich ambicji Frąckiewicz zgodził się na grę przeciw Lechii i obiecał grać na swym normalnym poziomie. Na boisku sprawa przybrała jednak inny obrót. Liczne uwagi Korynta adresowane do Frąckiewicza (co każdy kibic mógł przecież zauważyć) odebrały temu ostatniemu chęć do gry przeciw macierzystej drużynie. W dalszej części artykułu kpt. Stanisław Lis wyraził przekonanie, że taki rozwój wypadków meczowych można było przewidzieć. Autor stwierdził, że starał się przekonać działaczy piłkarskich Zawiszy, aby Frąckiewicz z Lechią nie wystąpił. Ci jednak pozostali nieugięci. Zdaniem Stanisława Lisa ich decyzja nie przyniosła korzyści nikomu. Z czym w obliczu boiskowych wydarzeń trudno się nie zgodzić.

     
 
   

Henryk Gronowski
Stanisław Jarząbek
Roman Korynt
Czesław Lenc
Czesław Nowicki
Ryszard Szyndlar
Zygmunt Gadecki
Jerzy Apolewicz
Janusz Charczuk
Bogdan Adamczyk
Henryk Wieczorkowski

Zmiany:

Janusz Charczuk > (Leszek Antos)

„Gazeta Pomorska” z 12.06.1961 o meczu: Zawisza – Lechia Gdańsk (11.06.1961).

 „Ilustrowany Kurier Polski” z 13.06.1961 o meczu: Zawisza – Lechia Gdańsk (11.06.1961).

 „Żołnierz Polski Ludowej” z 16.06.1961 o meczu Zawisza Lechia Gdańsk (11.06.1961).

„Dziennik Bałtycki” z 13.06.1961 o meczu: Zawisza Lechia Gdańsk (11.06.1961).

„Przegląd Sportowy” z 12.06.1961 o meczu: Zawisza Lechia Gdańsk (11.06.1961).